środa, 27 listopada 2013

It is common knowlege..............

Ale co?Chociażby to,że robótki usprawniają manualnie,uspokajają,rozwijają wyobraznię....
ha ha ale sobie słodzę-zresztą nie tylko sobie.Wiele Pań woli zażyć tabletkę w motku zamiast tej farmaceutycznej.Namachałam się drutami,ale było warto.Mam tunikę?sukienkę?Coś tam wyszło i jestem zadowolona.Jest coś innego i swojego i niedrogiego i satysfakcjonującego,a to najważniejsze.
Przepis? 5 motków wełny,druty nr 4,5, kilka wolnych wieczorów,i chęci.
Jak to widzi mężczyzna siedzący obok?Jest parę wersji
1.Moja żona jest zaradna,nie marnuje czasu,zawsze coś robi,ma rzeczy,których nie kupi się w sklepie.
2.Moją żonę stać na więcej,mogłaby zamiast machać drutami zająć się jakimś biznesem.
3.Dobrze,że żona jest ze mną w domu,zamiast biegać do koleżanek,umawiać się w siłowniach,szukać nowych wrażeń.
4.Co ta moja żona w tym widzi?
Ile Panów tyle opinii a jakie opinie słyszałyście Wy moje Panie?







niedziela, 24 listopada 2013

Do Something...............

W butiku The Exchange w Kapsztadzie za ubrania nie można było zapłacić ani kartą, ani gotówką.
Ciuchy uznanych projektantów afrykańskich można było nabyć tylko w zamian za podpisanie deklaracji swoich organów po śmierci.
Indyjski sklep Fooping.com uzależnia cenę produktu od tego,ilu znajomych mamy na Facebooku.Im węcej przyjaciół,tym niższa cena.
RNKD(ranked)za umieszczenie zdjęć swoich ubrań i dodatków oraz zdobycie odpowiedniej liczby 'lików'otrzymamy nagrodę-kupony na buty Zappos.
Chiński sklep VANCL,zachęca klientów ,by tworzyli na firmowej platformie własne podstrony i umieszczali na nich swoje zdjęcia w ubraniach VANCL.(prowizja od transakcji).
Na stronie 99dresses płaci się guzikami.Aby stać się posiadaczką wymienialnych guzików,należy najpierw wystawic swoje stare sukienki i przesłać je zainteresowanym.
Powstało tysiące portali wymiany.Są sklepy na kółkach-całe ciężarówki jezdżace na terenie USA,ma to swoje dobre strony-bezpośredni kontakt z ludzmi(tego nam brakuje w zabieganym życiu)i złe ,a nuż nie trafione fasony czy rozmiary.....................
Skrajności?Co to ma wspólnego z naszą rzeczywistością?
Wracamy do tego co było,uczymy się żyć 'oszczędniej',korzystać ze swoich pomysłów,możliwości,umiejętności i dobrze.Przerabiam swoje ciuszki,unowocześniam i dopasowuje do siebie te,które dostaje,szydełkuje,szyję,drutuję,bawię się by odpocząć i nie czuć się gorzej.Być może nadejdzie czas emerytury i okaże się,że nikt nam jej nie wypłaci bo i z czego......
Uciekać za granicę szukając polepszenia bytu?zostać poprzestając na tym co jest?,zostawić rodzinę,przyjaciół,znajome strony?zacząć nowe życie-na co nigdy nie jest za pózno,gdy się chce?Wyjazdu na stałe nigdy nie brałam pod uwagę ,tęsknota by mnie ograbiła ze'szczęścia'posiadania.Ale to mija opinia.Nie potępiam i nie zachęcam.
Ciekawi mnie  co Wy o tym myślicie i jakie macie pomysły na przyszłość.
Pozdrawiam wytrwałych!







             Zdjęcia Pani Fotograf Dominiki, link do jej strony.https://plus.google.com/115366212108223290197/posts

piątek, 22 listopada 2013

D-I-Y do-it-yourself.....

Uwielbiam jesienno-zimowe wieczory tylko wtedy,gdy mogę usiaść wygodnie w fotelu,i rozmawiając z mężem machać drutami,słuchać muzyki,lub oglądać film.To jedyny powód by się nie dołować tą aurą.Niestety tylko niektóre wieczory mam wolne,dlatego moje swetry czy tuniki powstają w żółwim tempie.Ostatnio miałam trochę zamówień na kominy,inne niż z sieciówek,poszły jak woda.Szykuję następne.Jak wyszła ta tunika,a może raczej sweterek?Koleżanka widząc ją stwierdziła...marycha.No bardzo śmieszne!!!Ha ha...Ładnie wygląda do ołówkowej spódnicy,do spodni też może być.A jak się Wam podoba?Zmykam dalej drutować.
Do następnego razu.











 


poniedziałek, 18 listopada 2013

Time and unforeseen occurrence.........

 Miała być miła niespodzianka............czas i nieprzewidziany przypadek sprawił,
że jest szok,cisza i płacz,refleksje,inna rzeczywistość.....
Niektórzy mówie,że gdy umiera młoda osoba ,żal i smutek jest większy niż wtedy ,
gdy odchodzi ktoś starszy.Bo takiej śmierci się spodziewamy.Nie zgadzam się z tym
i nigdy nie zgodzę.Gdy umrze koś bliski,bez względu na wiek,strata jest ogromna.
Smutek przygniata,ból jest nie do zniesienia.
A gdy nagle w jednym domu odchodzą dwie osoby?!
Gdy czas rozpamiętywania o pierwszej jeszcze się dobrze nie zaczął?
Gdy nie było czasu na zebranie sił?!
Zostają pogrążone w rozpaczy dwie wdowy,dzieci,wnuki,przyjaciele,znajomi.
Nie pytam dlaczego tak się dzieje,bo wiem,ale nie potrafię się uporać ze swoimi odczuciami.
To tak jak na zdjęciu obraz staje się mniej wyrazny,postać zamazana,choć ciągle w pamięci,
choć jeszcze wczoraj obok......Wspomnienia i nadzieja to najlepsze co pozostaje.
Refleksje ,że nas też to spotka,że zostawimy rodziny,domy,prace,przyjaciół.
"Lepszy jest dzień śmierci ,niż dzień narodzin..."to prawda,zostawiamy po sobie to coś,
dobro,które na codzień wyświadczamy,uśmiech,który nie schodził z naszych ust,
słowa,które krzepiły i budowały.
Wiem,że piszę chaotycznie,ale myśli i tak mkną lotem błyskawicy,nie nadążam za nimi.
Współczuje każdemu,kto znalazł się w takiej sytuacji,nie można powiedzieć"rozumie co czujesz" bo nikt nie rozumie,każdy jest inny,każdy inaczej przeżywa,każdy potrzebuje innego wsparcia i innej ilości czasu by znowu zacząć jakoś żyć.
Nie zapominajmy o tych,którzy kogoś stracili,człowiek jest ważniejszy niż wszysko inne.




Pani Aldona Latosik dołącza swoje epitafium:

Po raz ostatni do Ciebie mówię,
usłysz, Cię proszę ,me epitafium.
Wielkim sercem obdzielałeś innych,
nie szczędziłeś cennego czasu.
To bardzo boli, gdy bliscy odchodzą, bardzo niedawno po ojcu płakałeś. Dziś Twojej żonie pół serca odpadło, dziś Twoim dzieciom dechy zaparło. Wygasłe gwiazdy, jak bańki pękają, wspomnienia jednak nigdy nie giną. W bólu, rozpaczy i wielkim żalem, łączymy się z całą Twoją rodziną.

środa, 13 listopada 2013

Are you a positive thinker?I am.........

To widać,ha ha ,gębusia zawsze skrzywiona uśmiechem.
Jakoś tak wiele mnie cieszy i rozbawia.Nie,nie zalezy to od sytuacji i humoru,
można na wszystko patrzeć pozytywnie.Przykład?Miałam wypadek,buziunia zdrutowana
trzy miesiące jedzenie przez rurkę-a raczej picia.Z czego tu się cieszyć?
Już wyliczam:
gdy minęło zaskoczenie,jak mogło mnie to spotkać i złość,że muszę zmienić plany wróciłam do pozytywów-
zaliczyłam przymusową dietę cud-15 kg mniej
mogłam w związku z tym kupić nowe ciuchy-poprzednie jakoś tak wisiały ha ha
mówiłam przez zęby i to wyraznie! zarazem wyrażając pozytywne emocje
poznałam wspaniałych lekarzy-mam nowe znajomości
dzięki przebytej rehabilitacji i bólowi ,potrafię wczuć się w położenie podobnie cierpiących osób
 i wskazać im plusy tej zaskakującej sytuacji
widziałam zabawne sytuacje związane z leczeniem(obite buziunie,wypadniete szczęki,praktykantów tak stremowanych,że wyciąli druty na żywca,opowieści nie z tej ziemi...)
wiem,że życie to cud,który należy doceniać i uzmysławiać to innym
potrafię się zdystansować,patrzyłam na siebie często stojąc obok
wróciłam do nabytych umiejętności-chociażby druty
wyczuwam tych,którzy potrzebują pomocy i chętnie uczę ich patrzeć pozytywnie na swoje życie.
Dosyć tych dywagacji!
Lubię pomarańcz aczkolwiek nie sok i drutowanie ale konstruktywne.
Jak Wam się podoba ta odsłona?
Kominy nadal w produkcji................









poniedziałek, 11 listopada 2013

See you soon......


Hm...ciężko napisać coś o sobie.W sumie to lubię wszystko....
jazdę na rowerze, na nartach, rolkach, włóczyć się po górach .
Uwielbiam wakacje a przede wszystkim związane z tym wakacyjne wyjazdy.
A w domku...
lubię czytać książki no i oczywiście haftować szczególnie wtedy kiedy
jestem zdenerwowana, to właśnie wtedy biorę za igłę.To bardzo uspokaja.
Parę gotowych prac zamieszczam.
Moim niespełnionym marzeniem jest robić na drutach /z tego co widzę Ty dziergasz/ 
ale ja niestety tego nie potrafię,
za żadne skarby nie potrafię się tego nauczyć,zresztą robiłam już kilka podejść... :( to
chyba nie dla mnie.
Uwielbiam zwierzęta.... w załączeniu ich foto.
Moje pupile:)))Co jeszcze? Skończyłam Politechnikę Śląską
Wydział Inżynierii Materiałowej . Ciekawostką jest to, że moim
promotorem był syn Edwarda Gierka tzn. prof. Adam Gierek :))
Tyle Pani Sabinka o sobie,teraz kolej na mnie.
Wesoła,rezolutna,zawsze pogodna,choć jest ponoć realistką,trzpiotka,
niesamowicie komunikatywna,od pierszego spotkania daje się lubić.
Ma kwiaciarnię,robi śliczne bukiety.Niestety Jej perfekcjonalizm nie pozwala nam ujrzeć tych
dzieł sztuki.
Uczy się języków obcych.Język angielski jest dla Pani Sabinki celem samym w sobie...
po prostu chce go znać,więc uczęszcza na wszystkie możliwe kursy.
Jak to możliwe mając rodzinę,własną działalność,
zwierzaczki i czas na odstresowanie się? Nie wiem ale fakt faktem daje radę!
Przedstawiam więc Panią Sabinkę.....oceńcie sami.












środa, 6 listopada 2013

I'm not sure about.....

Jak nas widzą,tak nas piszą ...niestety.
Łatwo można kogoś zaszufladkować.Zazdrościć,nienawidzić.
Jesteś uśmiechnięta?-nie masz problemów.
Nie narzekasz?Powodzi Ci się dobrze finansowo.Co Ty tam wiesz o życiu.
Ubierasz się w miarę swoich możliwości?Skoro Cię stać to napewno zdobywasz środki nieuczciwie lub popisujesz się,albo jesteś pustą lalą nie myślącą o  niczym innym.
Skąd takie refleksje?Nie moje to zdanie-pytałam parę przypadkowych osób,prawie ankietowałam.
Jak nisko upadliśmy myślami krążąc wokół mamony.Oczywiście są osoby o tych kryteriach ale....
Spotykałam ostatnio osoby mające kontakt z alzhaimeremTalki człowiek jest brzemieniem dla bliskich,utrapieniem dla społeczeństwa.A jednak można się wiele od niego nauczyć.Czego?Dystansu do życia i samego siebie,emocji-tych pozytywnych,dziecięcej nieporadności,pokory,oczywiście z obserwacji,szczególnie gdy taką osobę się kocha.
Wcześniej to często żywiołowe,wybitne jednostki,zaangażowane w życie,potem uzależnione od nas duże dzieci.Jak się zachowują?Różnie:albo przytulają się i zapewniają o swojej miłości albo traktują nas obcesowo.Albo wzbudzają miłość czy troskę albo gniew i niechęć.
Tylko w tak trudnych sytuacjach zdajemy sobie sprawę,że nasze przekonania na temat siebie i innych ludzi nie są ważne,to nagle nie jest sens życia.Przecież tak naprawdę ważny jest człowiek wewnętrzny,często ukrywany przed światem.Alzhaimer to bezwzględna choroba,która odbiera nie tylko pamięć ale i zdolność kojarzenia faktów,możliwość wykonywania prozaicznych czynności ,takich jak przełykanie,wydalanie czy oddychanie.Koniec jest bardzo trudny ale dopiero wtedy zdajesz sobie sprawę jak ciężką pracę wykonuje dla nas mózg.Jak mądrze i pięknie zaprojektował nas Bóg i jak daleko odeszliśmy od Jego wzorca miłości i empatii.
Jaki z tego morał?Nie traktujmy siebie zbyt poważnie,otaczajmy się pozytywnymi ludzmi,którym można zaufać,cieszmy się chwilą,otwórzmy się na nowe wyzwania życia i uśmiechajmy.Pogodnym żyje się lepiej ,nigdy nie wiadomo co nas może spotkać,jeśli teraz wypracujemy w sobie dobre cechy,być może na starość będziemy mniej uciążliwi.
Zmykam więc tam,gdzie czuję się dobrze i uśmiecham,nieważne czy się to komuś  podoba czy nie.
Piszcie czy macie podobne spostrzeżenia, może uda się spędzić jeszcze 'parę'chwil innych nich dotychczas,nie goniąc za przetrwaniem,zaspokajaniem zachcianek bo przecież potrzeb mamy tak niewiele i cieszmy się,że jeszcze żyjemy i mamy się dobrze.
Pozdrawiam cieplutko.







Te interesujące zdjęcia zrobiła mi Pani Fotograf z mojej dzielnicy,zobaczcie link do jej strony.https://plus.google.com/115366212108223290197/posts
Pozdrawiam cieplutko,i biorę się za druty.
Czeka też na spotkanie z Wami Pani Sabinka,do następnego więc razu.