piątek, 27 września 2013

You don't ask women about their age....liczy się pasja!

Długo zaczytywałam się w twórczości Pani Aldony.
O każdej porze,na każdy temat,krócej i dłużej;zawsze barwnie ,treściwie,z polotem,z uczuciem,z wielką przyjemnością.
Aż do dziś.Bo dziś właśnie stwierdziłam,że musi być Gwiazdą mojego bloga.Jak już pisałam,nie pytaj kobiety o jej wiek-liczy się pasja i ją na codzień emanuje Pani Aldona.
Parę słów o niej?Chętnie.


Aldona Latosik jest emerytką, urodzoną i wychowaną w Poznaniu. Wiele lat temu zamieniła miasto na wieś Zakrzewo, które leży nieopodal miasta, z którego pochodzi.

Od kilku dekad mężatka, mama dwóch dorosłych córek i pięcioletniego wnuczka.

Próbuje sił w wielu kategoriach poezji. 

Pisze wiersze rymowane, białe, bajki i wiersze dla dzieci, tautogramy, modlitwy, ballady. Ostatnio pokusiła się na napisanie sonetu. Bierze udział w portalowych warsztatach literackich na portalu E-Literaci

Nie wydała jeszcze autorskiego tomiku. Ma jednak ogromną nadzieję, że marzenie się spełni.


W swoim dorobku ma udział w czterech książkach antologii portalowych oraz w czterech Zeszytach Literackich z poezją, wydanych przez Portal.


Wiersze swoje prezentuje na kilku portalach i wielu stronach poetyckich Facebooka. Kilka wierszy autorki ukazało się w pierwszym numerze Kwartalnika E-sztuka Do Kwadratu. Kwartalnik ukazuje się na wszystkich Kontynentach.  
Wiersze  pisane przez autorkę, ukazały się również w miejscowych czasopismach.
Dorobek autorki,podkreślam raz jeszcze, to udział w czterech antologiach książkowych i cztery antologie – Zeszyty literackie.


Czas start,poniżej parę strof na poprawienie humoru i refleksje.
 Ten wiersz jeszcze nigdzie się nie ukazał. To jest wiersz z Warsztatów literackich na portalu.

Zapraszam 

wykopki eh dziewczyno śliczna najpiękniejsza babo usteczka całuśne oczka basku pełne spod chusty spoglądasz kiedy się odezwę a będziesz ty moja pójdziesz za mną żwawo oj ty najmilejsza trzeba mi kobiety przeniosę na rękach przez każdą kałużę starczy jedno słowo nie wyczekam dłużej pójdziem z kartofliska bom pełen podniety odniosę koszyki gdzie składają w kopce na lewo za hałdą rośnie góra łętów dobry to parawan nie będzie zamętu uniosę ci kiecę poklepię po dupce niechaj tylko dotknę co mi przeznaczone wypieszczę do granic będziesz ty skomlała i pomyślisz sobie tak zawsze bym chciała wianuszek zabrałeś teraz weź za żonę


 dostojne i przyjazne


już od narodzin

w bladych pończochach



wiosna zielone

wkłada sukienki



lata ciepłego 

nadzieję

modelka jesień 
przerabia szaty

gałęzie barwi
w zwiewne koszulki

dywan wymoszczą
pierwszym dreszczykiem

pończoszek zeblec 
im nie przystoi 

po kwiecień
marzną w toplesie 



 rok za rokiem wspólnym krokiem



przez kolejną idą jesień

krok po kroku jak przed laty

czy październik maj czy wrzesień

mgiełką w głębię oczu patrzą



na dnie widzą dawne iskry

pielęgnują zaufaniem
z biegiem czasu nadal blisko
jakby w pierwszym zakochaniu

głaszcząc bruzdy dłonią drżącą
wyczuwają gładź muśliny
niemowlęco uśmiechnięci
i szczęśliwi do podziwu

Nic to jesień za szybami
z drzew lecące liści stosy
kiedy w starcach zakochanych
wiosną kwitnie cały roczek




Zadufana w sobie 



Jesień wita ranek deszczem,

pewnym krokiem dziś wkroczyła.

Przegoniła resztki ciepła,

zaraz się zadomowiła.



Po swojemu się urządza,

łąkom szkliste śle korale.
Ustrojone srebrem rosy,
tuli mleczno-białym szalem.

Dla pająków ma etaty,
obwieszają las w firanki.
Produkują na warsztatach,
plotąc ażur na spiżarki.

Wichrem huczy, nawet świszcze,
gałęziami grozi liściom.
Trzepie wartko, zamaszyście,
za dni parę zrzuci wszystkie.

Dumnie nosi się z urodą,
powiem szczerze, jej nie znoszę.
Makijaże są dla młodych,
jesień wiekowa już trochę.

A to mój ulubiony-nie lubię pożegnań z latem ,więc też mam'wrogie nastawienie....więc

wrogie nastawienie


niegodziwa auro ruda 
zwykle robisz w uszach przeciąg
grozisz wichrem szumem buczysz
welon mgieł zawieszasz mleczny

chrzęścisz mrucząc pod butami
na obcasy blaszki wbijasz
po mistrzowsku się nadziewasz
szpilki zmieniasz w listny szaszłyk

tak się już zadomowiłaś
chociaż ciągle pora letnia
tkasz warkocze pośród wrzosów

miedź owijasz splotem srebra

Piękna i kolorowa
z każdym dniem
nabiera rumieńców
przewiana pod prysznicem
obnaża z barw – szarzeje

osiadłe chóry
jakby posmutniały
nie schronią się
pod parasolem liści

pęcznieje dywan
wplatany w srebro osnowy
przydepnięty
krzyczy szelestem

nikt nie siądzie
na załzawionej ławce
dopiero wiosna
sprowadzi zakochanych


Aldona Latosik 11 IX 2013
Piękne!  Pani Aldonko wielu dalszych sukcesów życzymy i prosimy o jeszcze.......

piątek, 20 września 2013

oj tam,oj tam......

Pani Małgosia!
To bardzo miła,skromna,zdolna i przedsiębiorcza osóbka.Mama czwórki dzieci, że się tak wyrażę: 24,21,14 i 3 latka.
Udało jej się mieć jeszcze słodką pociechę.
Jak na zapracowaną mamę radzi sobie wyśmienicie.Wygląda też świetnie!Ciekawe jakie jest jej hobby,prawda? Parę prac nam pokazała,inne są w trakcie 'produkcji'.Musi być cierpliwa,mieć wyobraznię,pomysły i czas...jak go znajduje?Nie wiem.
Oceńcie sami.



















Nie wszystkie zdolności mogę też pokazać ale ma jeszcze inny atut...nie poprzestaje tylko na jednym....prowadzi też sklepik internetowy.Z czym?
Zobaczcie sami.podaję link  http://kolagen.biz.pl to narazie jedna opcja,sklep z kosmetykami tlenowymi niebawem.
To moje ostatnia robótka skończona. Jednakże nie nadaje sie do położenia na stole, moje mądre dziecko zabawiło się w sadystę i poprzecinało większość nożyczkami. Co za zabawę miała Maja .
Pozdrawiamy Maję!!!

czwartek, 5 września 2013

Warto było czekać!

Mam za płotem sąsiadkę,młodą,ładną,inteligentną że hej,wrażliwą,życzliwą,uroczą ........mogę wymieniać jeszcze wiele jej cech.To dzięki niej znalazła się tu Ciocia.Więc nie będę pisać o sąsiadce(a byłoby co,oj było!poczekam aż przekroczy poprzeczkę 50+-inaczej aż się 'zestarzeje' ha ha).
Przedstawiam następną dziarską kobitkę,przypatrzcie się a potem przeczytajcie o Cioci.Zdjęcia są zdobyczne,ważne,że są.
Róża (Rose) Buchta
Jakieś komentarze?
Pozdrawiam cieplutko.












Dumna mama Arkadiusza i Violetty, babcia Isabelle, Sary, Shanice i Lili. Mieszka i pracuje w Berlinie, choć urodziła się w Rybniku. Dzieje jej emigracji są niezwykle ciekawe i zawikłane, kiedyś powstanie  na ich kanwie powieść pisana przez jej siostrzenicę. W wolnych chwilach zajmuje się przeróżnymi rzeczami: szydełkuje (obrusy, kołnierzyki, narzuty, nawet kapelusze), tworzy biżuterię (również dla zwierząt), świece, wiklinowe kosze, kartki okolicznościowe. Uprawia ogródek na peryferiach Berlina, gdzie hoduje między innymi przepyszne ogórki. Wakacje co roku spędza w Turcji, skąd przywozi niespotykane materiały do swoich rzemieślniczych wyrobów. Od niedawna współpracuje z Lulu Berlin, dla których produkuje oryginalną biżuterię dla psów. Jej pasją jest także rekonstrukcja drzewa genealogicznego rodziny Bober, która – jak sama odkryła – pierwotnie pochodzi najprawdopodobniej z czeskiego rodu, a może i plemienia. Na razie drzewo prowadzi jednak tylko do połowy XIX wieku, można je śledzić tutaj: http://trees.ancestry.de/tree/10144465/family