środa, 30 października 2013

Dojrzale nie znaczy bez znaczenia.

Pytałyście na priv jakich kosmetyków używam i dlaczego. Normalna 'babska'ciekawość,którą zamierzam zaspokoić. Rozumiemy się, bo sama poszukiwałam tych działających.Nie było problemów gdy byłam młoda,cokolwiek było właściwe -tak mi się wydawało i niesłusznie.Inwestycja w siebie opłaca się.
Obecnie przez bombardowanie nas reklamami ,możemy nabawić się kompleksów,gdy 30latki opowiadają o spektakularnym działaniu kremu 50+.Patrzymy wtedy na reklamę,potem na swoje oblicze i albo mamy doła albo umawiamy się z kosmetyczką zapominając o jednym..Geny to raz,kremy dwa,systematyczność trzy.
Pomińmy geny i skoncentrujmy się na kosmetykach.Szczerze te z aptek czy drogerii jakoś nigdy mnie nie kręciły, nie odpowiadały,szukałam coś innego z katalogów.W tej dziedzinie sprawdziłam wiele:Avon,Oriflame,Cristian Lay,Mary Kay,Marizy nie ruszałam,Paese-Alkemika,TianDe,Vianesse i jeszcze wielu po drodze.........zależało mi :na sprzedaży bezpośredniej by kupując być zadowoloną z rabatu i usatysfakcjonowaną zawartościa za rozsądną cenę.Zaangażowane więc wtedy było 'całe ciało',czyli od włosów po paznokcie.Na efekty nie musiałam długo czekać gdy znalazłam to,co używam do dziś:
KOSMETYKI TLENOWE,jak narazie jedyna firma sprzedaży bezpośredniej i nie tylko,jedyna na świecie.
Z ręką na sercu mogę polecić;farby,kremy,balsamy,kolorówkę,preparaty specjalne i Novaftem czyli 30% żel tlenowy.Przedstawiam kilka zdjęć produktów i oczywiście moje,ha ha a jakże. Każdy ,kto mnie zna osobiście wie,że nie ściemniam ,kosmetyczki bardzo dobrze wypowiadają się na temat kondycji mojej skóry,a włosy....widzicie same,nie zniszczone rosną jak na drożdżach.Czy muszę jeszcze coś dodawać?Tak muszę,to efekt systematycznego już używania-inwestowania w siebie- paru lat,na tych farbach też zapuszczałam włosy.Warto?Myślę,że bardzo i polecam tym młodszym i ciut dojrzalszym.Nie dajmy się zaszufladkować!Odejdzmy od stereotypów i przerabiając rządek wklepujmy konkretny krem,balsam,puder,wytuszujmy oko,otulmy się mgiełką ulubionego zapachu,cieszmy się'burzą'włosów...w końcu przy pracy też warto czuć się spełnioną kobietą!




























sobota, 26 października 2013

Wasting time....?

Kiedy myślę o emeryturze przez pryzmat ZUS,czuję się podle, ale nie rozpaczam.
Kiedy za oknem szaro i buro i nic mi się nie chce
odganiam złe myśli by nie założyły sobie gniazda w mojej głowie.
Kiedy wydaje mi się,że zaraz położę się do łóżka na dobre,nie biorę tabletek.
Kiedy ogarnia mnie niemoc działania,przygniatają problemy innych,paraliżuje niemożność poruszania się....mam na to parę parę sposobów.Pierwszy to lektura i głębokie przemyślenia ,dalsze niż'czubek własnego nosa' .A ostatnią deską ratunku  są druty.Siadam w fotelu,przy kominku,włączam TV lub muzykę i przerabiam rządek  za rządkiem nie myśląc o niczym a zarazem układając sobie plany.
Najlepszy sposób na stres,samotność,smutek,tęsknotę.
Powstają pojedyncze egzemplarze i zaraz zmieniają właściciela.
Przedstawiam Wam pomarańczową jesienno-zimową sukienkę.Ciepła,miłą,przytulną,jaskrawą na złość pogodzie i chandrze.Czy marnuję czas?
Jak Wam się podoba?
Macie inne sposoby na jesień?







niedziela, 20 października 2013

To nie design ,to Biszkopt

Pytacie o pieska,niech sam opowie....
 Moi właściciele mnie porzucili w lesie,przywiązali do drzewa,odeszli....a przecież byłem u nich ponad rok.Nie mogę powiedzieć co czułem,nie chcę tego pamiętać.Znalazł mnie... ktoś i oddał do schroniska. Było nas dużo,małe,duże jak ja,średnie,rasowe i mniej.Bałem się.Tęskniłem.Nie rozumiałem dlaczego?,co zrobiłem?co ze mną będzie?
Wykastrowali mnie,wsadzili do klatki,dawali jedzenie,wodę ,a ja tęskniłem coraz bardziej.
Kiedyś pojawił się On,podszedł,mimo,że nie pozwalali-włożył rękę przez kraty i pogłaskał mnie.Przytuliłem się całym sobą,nie mogłem wydobyć głosu,patrzyłem i wtulałem sie w Niego.Czułem zapach.Tak chciałem,żeby mnie zabrał stąd,ale On odszedł.
Na drugi dzień przyjechał z Nią,znowu podszedł i pogłaskał mnie.Łasiłem się jak kot i ....Nie chciałem,żeby odchodził...nie potrafiłem szczekać,byłem chory i samotny w za małej budzie.....Znowu zostałem sam.
Straciłem rachubę czasu,było mi wszystko jedno,nie odzywałem się,jakbym zapomniał ,że mogę szczekać.
Nieoczekiwanie przyjechali znowu,miałem gorączke,byłem słaby.Ktoś zabrał mnie z klatki,nałożył mi obrożę,Oni wzięli mnie na smycz i skierowali się do wyjścia.Zaraz,muszę pożegnać kumpli,biegałem od klatki do klatki i nadstawiałem mordkę.Gdzie idę?,co teraz?znowu mnie gdzieś przywiążą?
Wracaliśmy przez las-jak ja się bałem.Biegłem i biegłem,aż brakło mi tchu i padłem w cieniu.Dali mi wody,to coś nowego,chcą się ,mną opiekować?Nie wiedziałem co myśleć,zaprowadzili mnie gdzieś ,na jakąś posesje,zdjęli smycz,dali jedzenie,miejsce do spania.Mam piękną duża budę i dom,mogę być gdzie chcę.Chodzę na spacery,biegam,niszcze Pani kwiaty,kopię dziury ,obgryzam korę z drzew a Oni sie nie gniewają.Byłem bardzo nieposłuszny,podgryzałem,skakałem na każdego,nie reagowałem na nic,za jedzenie oddałbym wszystko.Teraz jest inaczej,mam imię-Pani mówi,że pytała na  Fb i padały różne propozycje.Robią mi zdjęcia,a ja nie jestem gwiazdą,choć Pan i Pani mówią do mnie różnie:mój malutki,śliczny wilku,bandyto-jak coś psocę,głodomorze,przytulanko,rudzielcu i Biszkopto.....Mam kolegę za płotem też z tego schroniska.Więc ,szczekam na obcych,pilnuję domu,pomagam moim właścicielom sadzić,sprzątać,zanosić,sprawdzam czy wszystko dobrze zrobili,bawię się,biegam i daję się pieścić,to przecież moja rodzina.kocham ich.Jestem szczęśliwy i wiem,że Oni też mnie kochają.

BISZKOPT


















czwartek, 17 października 2013

Tylko nie jesień !A jednak........

Nie lubię jesieni,bo :skończyło się lato,przekwitły moje kwiaty w ogrodzie,jest w większości szaro, bo będzie zimno i deszczowo i nie będę już wieczorami siedzieć z mężem na tarasie.Bo nadejdzie zima ....brrrrrrr a ja jestem zmarzlak, bo....i  mogę tak wymyślać bez końca zapominając,że czasem świeci słoneczko i pięknie wyglądają kolorowe liście.

To już ponarzekałam ,co nie leży w mojej naturze,ale dlaczego mam być zawsze zadowolona z życia ha ha?!
Więc zalety? Długie wieczory będę spędzać przy kominku 'przerabiając rządek'.
Na drutach-bo o nich mowa-nauczyła mnie robić babcia,dawno temu ,oj dawno.Tworzyłam więc sweterki dla siebie,koleżanek w liceum,potem dla moich chłopaków(takie wrabiane z różnymi wzorami).Były czapki,szaliki,rękawiczki,skarpety,spódnice,sukienki.Czas to powtórzyć i mieć coś innego,zrobionego przez siebie,niepowtarzalnego nie ciuchy z sieciówek.
Że mi się chce?Jasne!!!To wycisza,uspokaja,pozwala przemyśleć wiele spraw,obejrzeć program w TV lub film.
Śmigające druty,kawka,lub lampka wina,ciekawe rozmowy.Tak się tworzą nowe pomysły na życie,wraca pogoda ducha,budzi się wyobraznia dziecka i autentyczna radość.
Jest wiele takich pasjonatek jak ja,druciar,sztrykujących,odezwijcie się,może uda nam się stworzyć coś ciekawego-a pomysłów mam wiele!
Co jakiś czas więc pokażę Wam co zrobiłam a czego się już pozbyłam-bo niektóre wyproszono więc...sprzedałam i już.
Macie jakieś podpowiedzi?Piszcie!Bo mnastępny post o ciekawej Pani.






Te interesujące zdjęcia zrobiła mi Pani Fotograf z mojej dzielnicy,zobaczcie link do jej strony.https://plus.google.com/115366212108223290197/posts
Pozdrawiam cieplutko,i biorę się za druty.

wtorek, 1 października 2013

To nie Uniwersytet III Wieku

Co można robić po 50-tce?
Mieć działeczkę i miło spędzać czas.Można wpadać do sąsiadki na codzienną kawkę-nic w tym złego.Można wyglądać namiętnie przez okno i być nazwaną osiedlowym monitoringiem.Co jeszcze?Pilnować wnuki,jeśli się je ma.Haftować,robić na drutach,szydełku,szyć,czy'uprawiać'inne rękodzieło,malować,pisać wiersze czy nawet książki,działać charytatywnie,oddać się pasji fotograficznej,ale można pójść jeszcze dalej.
Co powiecie na naukę języków obcych,otwarcie swojej działalności,tworzenia swojej wizji w programach komputerowych?Poznajcie silną i jedyną w swoim rodzaju grupę językowo-graficzną.Wesołe,rezolutne,odważne,umiejące się śmiać z siebie a zarazem ambitne.
Co robią?Uczą się,mówią,piszą,przeprowadzają wywiady,dokumentują,przetwarzają...i tak w nieskończoność.



 Naszą grupę zasilili młodzi.Dlaczego?No właśnie,50-latkowie uważają,że już nic w życiu ciekawego nie osiągną,że muszą poprzestać na tym co już zdziałali.Że na pewno im się już nic nie uda,więc po co się uczyć?Skoro tak,to do naszej grupy dołączyły młode wesołe osóbki chcące poszerzyć horyzonty.Jak się z nami czują?Myślę,że bardzo dobrze,jesteśmy zgrani.Jak widać nauka nie jest dla nas ciężkim obowiązkiem.

 A oto i wynik jednej z naszych językowych umiejętności.Opisywanie zdjęcia, by osoba przy tablicy mogła je bezbłędnie narysować.Wyszło rewelacyjnie!Brawo Marcinku!

 To nasz pierwszy wewętrzny egzamin.Nie było zle,wręcz odwrotnie,możemy być z siebie dumni,dzięki cierpliwości i umiejętności naszej wykładowczyni ,Pani Lucynki.Pozdrawiamy cieplutko-oj ,przybędzie Pani zmarszczek mimicznych,z nami nie można być poważnym,prawda?

Więcej o poszczególnych zainteresowaniach Pań następnym razem a tym razem zostańcie z nami i wspierajcie wysiłki- już grupki- dzielnych osób.Pozdrawiamy uczenie.