Pytacie o pieska,niech sam opowie....
Moi właściciele mnie porzucili w lesie,przywiązali do drzewa,odeszli....a przecież byłem u nich ponad rok.Nie mogę powiedzieć co czułem,nie chcę tego pamiętać.Znalazł mnie... ktoś i oddał do schroniska. Było nas dużo,małe,duże jak ja,średnie,rasowe i mniej.Bałem się.Tęskniłem.Nie rozumiałem dlaczego?,co zrobiłem?co ze mną będzie?
Wykastrowali mnie,wsadzili do klatki,dawali jedzenie,wodę ,a ja tęskniłem coraz bardziej.
Kiedyś pojawił się On,podszedł,mimo,że nie pozwalali-włożył rękę przez kraty i pogłaskał mnie.Przytuliłem się całym sobą,nie mogłem wydobyć głosu,patrzyłem i wtulałem sie w Niego.Czułem zapach.Tak chciałem,żeby mnie zabrał stąd,ale On odszedł.
Na drugi dzień przyjechał z Nią,znowu podszedł i pogłaskał mnie.Łasiłem się jak kot i ....Nie chciałem,żeby odchodził...nie potrafiłem szczekać,byłem chory i samotny w za małej budzie.....Znowu zostałem sam.
Straciłem rachubę czasu,było mi wszystko jedno,nie odzywałem się,jakbym zapomniał ,że mogę szczekać.
Nieoczekiwanie przyjechali znowu,miałem gorączke,byłem słaby.Ktoś zabrał mnie z klatki,nałożył mi obrożę,Oni wzięli mnie na smycz i skierowali się do wyjścia.Zaraz,muszę pożegnać kumpli,biegałem od klatki do klatki i nadstawiałem mordkę.Gdzie idę?,co teraz?znowu mnie gdzieś przywiążą?
Wracaliśmy przez las-jak ja się bałem.Biegłem i biegłem,aż brakło mi tchu i padłem w cieniu.Dali mi wody,to coś nowego,chcą się ,mną opiekować?Nie wiedziałem co myśleć,zaprowadzili mnie gdzieś ,na jakąś posesje,zdjęli smycz,dali jedzenie,miejsce do spania.Mam piękną duża budę i dom,mogę być gdzie chcę.Chodzę na spacery,biegam,niszcze Pani kwiaty,kopię dziury ,obgryzam korę z drzew a Oni sie nie gniewają.Byłem bardzo nieposłuszny,podgryzałem,skakałem na każdego,nie reagowałem na nic,za jedzenie oddałbym wszystko.Teraz jest inaczej,mam imię-Pani mówi,że pytała na Fb i padały różne propozycje.Robią mi zdjęcia,a ja nie jestem gwiazdą,choć Pan i Pani mówią do mnie różnie:mój malutki,śliczny wilku,bandyto-jak coś psocę,głodomorze,przytulanko,rudzielcu i Biszkopto.....Mam kolegę za płotem też z tego schroniska.Więc ,szczekam na obcych,pilnuję domu,pomagam moim właścicielom sadzić,sprzątać,zanosić,sprawdzam czy wszystko dobrze zrobili,bawię się,biegam i daję się pieścić,to przecież moja rodzina.kocham ich.Jestem szczęśliwy i wiem,że Oni też mnie kochają.
BISZKOPT
Widać, że ta wspólna miłość była Wam i Biszkoptowi potrzebna....
OdpowiedzUsuńOd zawsze mam psiaka - kocham, bo inaczej nie potrafię. Tym razem mam mało sunię - bardzo łagodny i przyjazny Pekińczyk. Je tylko kocie jadło i bułeczkę z masłem. No czasami odrobinę pasztetu. tzw." Francuski piesek" hi hi. Twój psiak jest piękny, ma ładne spojrzenie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńmmm...pięknie się Biszkopcie wyraziłeś na łamach bloga swojej Pani, ciekawe co myślą o tym Twoi właściciele -muszą być z Ciebie dumni.
OdpowiedzUsuńi są....dziękuję za komentarz ;)
Usuńsliczny psiak ;) uwielbiam psy a ten jest prześliczny ;*
OdpowiedzUsuńŚwietny post! Biedny Piesio. :(
OdpowiedzUsuńSuper Biszkopcie, że masz takich kochających właścicieli. :) Pozazdrościć Im takiego Psiaka. :)
Śliczny jesteś. :*
Buziaczki i dziękuję za odwiedziny na moim blogu. :)
życie oczami zranionego psa...jakże nieludzko zachowują się niektórzy "ludzie"...na szczęście są też tacy przedstawiciele naszego "gatunku", którzy okazują współczucie, empatię...- cechy które są istotą człowieczeństwa. Pięknie zredagowałaś tę historię, Biszkopt ma w Was oparcie...a i Wy na pewno wiele zyskujecie, mając takiego wiernego przyjaciela!! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńŚliczny i kochany ale to jak mnie mnie wskoczył to mu zapamiętam ;)
OdpowiedzUsuńCóż , uwielbia piękne dziewczyny i zabawę....wybacz mu.
UsuńWidać zmianę na jego pyszczku i w zachowaniu, znalazł wreszcie rodzinę, która go kocha
OdpowiedzUsuń