A dlaczego? Godziny spędzone nad robótką ręczną wspomagają leczenie wielu dolegliwości.
To, co nie pracuje, zanika.
Tak samo jest z funkcjonowaniem naszych
stawów w dłoni czy nadgarstku.
Ręce, które pracują, dłużej pozostają
zręczne i sprawne.
Szczególnie jeśli są to drobne manipulacje, takie jak
przy robieniu na drutach czy szydełkowaniu. Nawet w chorobach
reumatoidalnych, takich jak reumatoidalne zapalenie stawów, robótki
ręczne, choć z początku mogą nastręczać trudności, z czasem sprawiają,
że stawy rąk stają się mniej sztywne, a ból łagodnieje.
Uczeni sugerują, że nasz mózg ma ograniczoną możliwość przetwarzania
wielu bodźców naraz. Skupiając się na robótce, utrudniamy mózgowi
rejestrowanie sygnałów bólowych.
Robienie na drutach wymaga przeliczania oczek, mierzenia, ile
centymetrów ma próbka, wyliczania potrzebnej ilości wełny, liczenia
powtarzalnych elementów. Czasem trzeba dobrze rozpisać wzór, nieraz go
narysować. To wszystko ćwiczy umysł.
Wyliczać jeszcze?
Rękodzieło sprawia, że skupiamy się na czymś innym niż podjadanie z
nudów. Siadanie z robótką do oglądania filmu (osoby zaprawione w
robótkach ręcznych robią je, nie patrząc stale na swoją pracę) jest
lepszym rozwiązaniem niż zasiadanie przed telewizorem z miską chipsów.
Robienie na drutach i szydełku nie jest tylko duchowym
inwestowaniem w siebie - pozostaje po nich coś więcej: własnoręcznie
wykonane dzieło. Można nim cieszyć oczy, można też obdarować nim kogoś
bliskiego. Taka praca podnosi samoocenę, np. u osób, które korzystają z
dziergania jako formy rehabilitacji po udarze. Potrafię zrobić szalik!
To jeszcze dam radę zrobić coś więcej.
Robótka wciąga. Szczególnie jeśli nie jest to coś dużego, ale coś
mniejszego, np. chusta. Szybko widać, jak jej przybywa, chcemy narobić
jak najwięcej bez przerywania i przeczekujemy w ten sposób atak głodu
nikotynowego. Poza tym mamy zajęte czymś ręce.
Wiele osób robiących na drutach, szydełku czy haftujących twierdzi, że
prace ręczne zapewniają im także poczucie uporządkowania w coraz
szybszym i chaotycznym świecie. Robiąc na drutach, dajemy mózgowi wolne i
czas na rozwiązanie problemu.
Skupienie się na robótce pozwala wyrzucić z głowy kłębiące się myśli. W
sytuacjach kryzysowych daje poczucie jakiegoś celu. Zamiast nerwowo
czekać na wyniki, np. ważnych badań, możemy popracować rękami. Robienie
na drutach czy szydełku pomaga też w momencie, kiedy czujemy się
bezradni, np. gdy ktoś z naszych bliskich poważnie zachoruje. Nie mamy
wpływu na leczenie, ale możemy coś ze sobą zrobić, by odegnać przykre
myśli i skupić się na pozytywach.
Znacie to z własnego doświadczenia? Podzielcie się ;)
Załącznik w nagrodę , parę przeróbek dla kreatywnych i oszczędnych a także dla tych które maja "przydasie" i odkładają na półkę na następny rok ;)